Wiedeń 2.6.2022
Cały blog jako eBook w formacie pdf.
Na dzisiejszy temat, zwrócił moją uwagę wpis na kanale MeWe Artura Kalbarczyka. Polecam ten kanał osobom zainteresowanym aktualną geopolityką oraz sytuacją finansową na świecie.
Wczoraj ukazał się w amerykańskim ZeroHedge artykuł Ukraina zwalnia rzecznika praw człowieka za propagowanie fałszywych informacji o „systematycznych gwałtach” przez rosyjskich żołnierzy.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zachodnia prasa głównego nurtu opublikowała lawinę artykułów, które rzekomo dokumentowały przypadki masowych gwałtów dokonywanych przez rosyjskie wojska na ukraińskich cywilach. Jedna szczególna historia w Time wywołała oburzenie i potępienie ze strony zachodnich urzędników i była wielokrotnie relacjonowana w CNN i innych dużych amerykańskich sieciach.
Zarzucano „systemową, skoordynowaną kampanię przemocy seksualnej” – opierając się głównie na zeznaniach zebranych przez wyznaczoną na Ukrainie najwyższą przedstawicielkę ds. praw człowieka Ludmiłę Denisową. Powiedziała między innymi, że 25 nastoletnich dziewcząt było przetrzymywanych w piwnicy w Buczy i gwałcone zbiorowo; dziewięć z nich jest teraz w ciąży. Starsze kobiety opowiadały przed kamerą o gwałceniu przez rosyjskich żołnierzy. Ciała dzieci znaleziono nagie, z rękami związanymi za plecami, z okaleczonymi genitaliami. Wśród ofiar były zarówno dziewczęta, jak i chłopcy…
Wiele takich historii, które przedstawiały coraz bardziej przerażające szczegóły w miarę postępu wojny, szybko stało się wirusowe, szczególnie wśród proukraińskich aktywistów na Twitterze i innych mediach społecznościowych, do tego stopnia, że wybitni eksperci zaczęli zgadzać się między sobą, że Rosjanie są po prostu „zwierzętami”.
25 maja wiele mediów i organizacji pozarządowych opublikowało otwarty apel do Ludmiły Denisowej wzywający ją do poprawy komunikacji na temat przestępstw seksualnych podczas wojny. Sygnatariusze nalegali, aby Denisowa ujawniała tylko te informacje, co do których istnieją wystarczające dowody, unikała sensacji i nadmiernej szczegółowości w swoich raportach, posługiwała się poprawną terminologią oraz dbała o poufność i bezpieczeństwo ofiar. „Zbrodnie seksualne w czasie wojny to tragedie rodzinne, trudny traumatyczny temat, a nie temat na publikacje w duchu „kroniki skandalicznej”. Trzeba mieć na uwadze cel: zwrócić uwagę na fakty zbrodni” – czytamy w apelu.
A teraz we wtorek Interfax, Politico, The Wall Street Journal i inni donoszą, że Ludmiła Denisowa została zwolniona – właśnie za rozpowszechniania fantastycznych twierdzeń o masowych gwałtach, bez dostarczenia dowodów.
We wtorek na Twiterze pojawił się wpis w którym możemy przeczytać:
Parlament Ukrainy właśnie zwolnił rzeczniczkę praw człowieka Ludmiłę Denisową. Posłowie twierdzili, że jej praca skupiająca się na gwałceniu Ukraińców przez wojska rosyjskie, których „nie można było potwierdzić dowodami […] tylko zaszkodziła Ukrainie i odwróciła uwagę światowych mediów od rzeczywistych potrzeb Ukrainy”.
Nie jest łatwo dotrzeć do prawdy w sytuacji, gdzie jesteśmy wręcz obrzucani informacjami o zbrodniach, które okazały się być wytworem wybujałej wyobraźni pani Denisowej. Nie była w stanie przedstawić żadnych zeznań świadków.
Trudno jest wykluczyć tego rodzaju przestępstwa po obu stronach konfliktu. Uważajmy jednak na to, by nie ulegać sztucznie tworzonym emocjom, propagującym wyłącznie jedną, oczywiście tę “dobrą” stronę. Propaganda ukazuje zawsze skrupulatnie wybraną część prawdy. Ta pozostała część jest fałszowana lub przemilczana.
Również w krajowych mediach podano informację o decyzji ukraińskiego parlamentu. Nie znajdziecie jednak tam prawdziwych powodów tej decyzji. Całkowicie pomija się milczeniem brak jakichkolwiek podstaw do głoszenia chorych, erotycznych fantazji pani Denisowej, które tak skutecznie przekonały zachodnią opinię przeciwko “barbarzyńskiej” armii rosyjskiej.
Autor artykułu Marek Wójcik