Wiedeń 17.12.2021
Cały blog jako eBook w formacie pdf.
Czyżby Edward Gierek miał rację? Polak potrafi – to było hasło jego ekipy w latach 70-tych ubiegłego wieku. Oczywiście, że tak. Nie byłoby to pewnie po jego myśli, ale kilka dni temu – 14 grudnia – otwarta platforma banbye.pl ma się czym pochwalić. Nie musicie się rejestrować by oglądać filmy. Rejestracja pozwala na wpisywanie komentarzy i dawanie łapek w górę czy w dół tzw. like’ów.
Wreszcie mamy niecenzurowane źródło informacji! Bez tricków stosowanych po to, by zmylić algorytmy cenzorskie. Już nie trzeba mówić „keczup”, by nie użyć słowa „szczepionka”.
To są dopiero początki. Jeszcze nie można jak na YouTube publikować własnych filmów. Ta opcja jest dopiero w trakcie realizacji. W tej chwili publikowane są wywiady i filmy wRealu24, oraz kilku wybranych publicystów. Cierpliwości – nasz BanBye będzie na pewno się rozwijał.
Dla tych, którzy nie znają języka angielskiego wyjaśniam, że nazwa składa się z dwóch słów „ban” czyli blokowanie np. użytkownika, oraz „bye” czyli żegnaj lub pa. Nazwa ta wygrała we wrześniu konkurs ogłoszony dla uczestników, wspierających finansowo ten projekt.
Jak przyjęła ten projekt oficjalna prasa poczytajcie tutaj? Takie artykuły w onecie, czy właśnie w wirtualnej Polsce, przynoszą świetną reklamę nowemu polskiemu projektowi. Im bardziej oczerniają tę niezależną platformę podając przy tym nazwę i jej adres internetowy, tym bardziej przynoszą cenną, darmową reklamę głoszeniu wolnego słowa w internecie.
Oczywiście, że nie zgadzam się z wszystkim, co głoszą zarówno redaktorzy, czy osoby, z którymi przeprowadzane są wywiady. Ale czy właśnie nie o to chodzi? By każdy mógł się wypowiedzieć. Tylko wtedy, gdy pozwolimy ludziom się wypowiedzieć, możemy zająć własne stanowisko. W przeciwnym razie zostaje tylko cenzura – to, z czym na tym blogu walczę.
Autor artykułu Marek Wójcik