Wrocław 30.4.2023
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
W faszystowskich Niemczech skrót SS oznaczał Schutzstaffel – oddziały ochrony. Każdy, kto choć trochę zna historię, wie, czym była ta zbrodnicza organizacja. Oddziały SS stanowiły znaczną część załóg niemieckich obozów koncentracyjnych.
Powstanie dzielnic żydowskich, które następnie przekształcono w getta, tłumaczone było potrzebą ochrony zdrowej ludności przed roznosicielami tyfusu plamistego i innej zarazy, jak Niemcy określali Żydów.
Nauka już dawno zlikwidowała średniowieczne kwarantanny nie tylko jako okrutne, ale jako bezcelowe. Bezcelowe? Przecież chodzi nie o zlikwidowanie epidemii, lecz o zlikwidowanie Żydów. Źródło.
Historia segregacji sanitarnej nie zakończyła się wraz z końcem drugiej wojny światowej. We Wrocławiu latem roku 1963 ogłoszono epidemię ospy i całe miasto zostało zamknięte.
Podczas największych szykan wobec niezaszczepionych przeciwko stworzonej z kilku innych chorób nowej chorobie nazwanej COVID-19, wzmacniano presję wobec przeciwników szczepień, wprowadzając reguły ograniczające korzystanie z lokali gastronomicznych, teatrów, kin, basenów kąpielowych i wielu innych miejsc publicznych. Wymagano przedstawienia zaświadczenia o szczepieniu, statusu ozdrowieńca lub negatywnego wyniku testu PCR. Można było okazać swój status na smartfonie, pokazując kod QR. Nigdy nie miałem żadnego z tych dokumentów.
Owszem były utrudnienia w większości restauracji, jednak udało mi się znaleźć w Wiedniu taką, gdzie nie przestrzegano tych nielegalnych zarządzeń. Pamiętam, kiedy w grudniu 2021 chciałem kupić w sklepie z artykułami papierniczymi kalendarz na przyszły rok, przy kasie zażądano ode mnie dowodu sanitarnej niewinności. Skoro nie posiadałem czegoś takiego, musiałem pozostawić wybrany towar w sklepie. Kupiłem, moim zdaniem lepszy w supermarkecie…
Jak w takim razie możliwe było, że przekraczałem przynajmniej raz na miesiąc dwie granice, jeżdżąc regularnie pomiędzy Wiedniem a Wrocławiem? Pisałem na ten temat w artykule Granice. Miesiąc po napisaniu tego artykułu, w marcu 2022 roku, przy przekraczaniu granicy czesko-austriackiej dostałem od austriackiego policjanta słowny nakaz udania się po przybyciu do domu, na dziwaczną kwarantannę. Miała trwać 10 dni i wolno było wychodzić z mieszkania, ale trzeba było zakładać maskę chirurgiczną (FPP2). Jako że nikt mnie nie pilnował, to zachowałem się odpowiednio do sytuacji. Nie miałem żadnych kontaktów z urzędami – poza tym policjantem na granicy – niczego na piśmie, więc odbębniłem tę kwarantannę tak, jak sobie na to zasłużyła…
Doskonale wiem, że nie wszyscy mieli taki luz i nie zamierzam się niczym chwalić. Bo nie ma czym. Byłem i jestem zdecydowanie w uprzywilejowanej sytuacji. Jako emeryt nie musiałem chodzić do pracy i uzyskiwać wstęp pokazując wyniki tych idiotycznych testów. Dlatego też mogę się pochwalić, że ani razu się nie testowałem. Chcę jedynie pokazać jak niekonsekwentna i bezsensowna była wtedy ta sanitarna segregacja. Była również mało skuteczna.
Autor artykułu Marek Wójcik