Wiedeń 28.3.2023
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Kiedy w styczniu 2020 r. spędziłem kilka dni w Tel Awiwie, odebrałem to miasto jako spokojne miejsce, ludzi nastawionych przyjaźnie i czułem się tam bezpiecznie. Mam na myśli ludzi spotykanych ny ulicy – nie rząd i wojsko izraelskie będące w stanie permanentnej wojny z mieszkańcami kraju, który Izrael okupuje już od 75 lat.
Zobaczcie, jak wygląda centrum Tel Awiwu, miejsce, gdzie trzy lata temu mogłem spokojnie przejechać autem.
Benjamin Netanjahu jeszcze w grudniu ubiegłego roku pochwalił się w wywiadzie, że całe 10 milionów mieszkańców Izraela oddał do dyspozycji Pfizerowi w roli szczurów laboratoryjnych. Dzisiaj te „szczury” wyszły na ulicę i to w takiej ilości, że gdyby porównać z Polską byłaby to demonstracja ponad 2 milionów ludzi.
Tłem protestów jest reforma sądownictwa. Sądownictwa, które prowadzi wobec premiera Netanjahu śledztwo w sprawie korupcji i chce postawić go przed sądem. W tym celu miało zostać ograniczone prawo trybunału konstytucyjnego do uchylania decyzji parlamentu, ponieważ są one sprzeczne z konstytucją. Ponadto rząd chce mieć większy wpływ na wybór sędziów. Brzmi znajomo – nieprawdaż? Nie tylko dla nas Polaków. Także Berlusconi we Włoszech – uznany jakiś czas temu za najbardziej skorumpowanego polityka Europy – miał swoją „reformę” sądownictwa.
Od początku stycznia 2023 r. tysiące ludzi w Izraelu protestowało przeciwko reformie sądownictwa. Wiece odbywały się co najmniej dwa razy w tygodniu, a do 25 marca liczba uczestników wzrosła do ponad 600 tys. W Izraelu żyje mniej niż 10 mln mieszkańców.
Według izraelskiej państwowej stacji Kan Radio, premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił w poniedziałek, że zamierza zawiesić reformę sądownictwa, która wywołała masowe protesty w kraju. Tyle na temat „bezsensu” protestów na ulicach jak twierdzą ich przeciwnicy.
Autor artykułu Marek Wójcik