Wiedeń 2.2.2023
Cały blog jako eBook w formacie pdf.
Nie trzeba wiele, by zobaczyć, jak ma wyglądać nasza przyszłość. Jeden kraj z największą liczbą mieszkańców już tam jest. Zobaczcie, jak wygląda dzień życia w chińskim systemie kredytu społecznego. Z tego filmu dowiecie się, jak ta chińska kontrola wygląda w praktyce.
Miliony kamer na ulicach ma z pewnością swoje pozytywne strony. Nikogo z nas nie dziwią tablice ustawione także w Polsce przy wjeździe do miast z napisem: „Miasto monitorowane”. Ludzie czują się bardziej bezpieczni. To działa rzeczywiście pod warunkiem, że władza chce naprawdę naszego dobra. Ostatnie trzy lata przekonały wiele osób, że z tą „chęcią” i „dobrem” różnie bywa. Chęć to owszem jest, ale głównie do jak największej kontroli społeczeństwa.
Całkowite bezpieczeństwo jest utopią. Nikt nie może dać nam gwarancji, że przestępcy zostawią nas w spokoju. Nikt nam nie zagwarantuje, że będziemy zdrowi, szczególnie gdy służba zdrowia w całym zachodnim świecie działa w interesie wielkiej farmacji, a tej zależy na tym, byśmy byli chorzy. Nikt nie zagwarantuje nam bezpieczeństwa, gdy przechodzimy ulicą. Nie potrzeba tu złej woli, wystarczy, gdy kierowca auta, uszczęśliwiony wcześniej eliksirem z numerem 19, dostanie zawału serca. Albo pilot samolotu, którym wybraliśmy się na wakacje.
Oczywiście, że możemy oddać naszą wolność, z którą wiele osób nie jest w stanie sobie poradzić, po to, by uzyskać złudne uczucie zapewnionego bezpieczeństwa. To jest indywidualna sprawa każdego z nas, czy odpowiada nam życie posłusznej mrówki niewyłamującej się z szeregu, czy wolimy sami decydować o naszym życiu. Pomiędzy tymi dwiema skrajnymi pozycjami jest większość z nas: co prawda nie zgadzamy się z panującą głupotą zarządzeń „władzuni” – tak w czasach PRL-u nazywano tę narzuconą zwierzchność – ale siedzimy cicho, bo tak wygodnie i nikt się nie czepia.
Autor artykułu Marek Wójcik