Wrocław 12.11.2022
Cały blog jako eBook w formacie pdf.
Podczas gdy w Warszawie przejęty organizacyjnie i propagandowo przez rząd marsz, przebiegł w „atmosferze spokoju i powagi” – tak określały władze PRL-u przebieg organizowanych przez nie imprez – we Wrocławiu policja podjęła odpowiednie kroki prewencyjne, by zapobiec „potencjalnej mowie nienawiści” i zatrzymała organizatora niezależnego Marszu Polaków Jacka Międlara. Z powyższego artykułu dowiadujemy się, że zaraz po zatrzymaniu Jacek Międlar krzyczał w radiowozie „Do zobaczenia o piątej na marszu”! Według mediów takie okrzyki są dowodem zbrodni.
Sami oceńcie „antyukraiński wydźwięk” tego marszu. Poniżej film, który wczoraj nagrałem we Wrocławiu:
Redktor RadiaZ określił zeznania świadków rzezi wołyńskiej, że mają „wydźwięk antyukraiński”. Dla porównania: muzeum w Oświęcimiu ma wydźwięk antyniemiecki.
W sierpniu 2016 r. Rzeczpospolita napisała – według dzisiejszych kryteriów redaktorów RadiaZ – artykuł o wydźwięku antyukraińskim. Wtedy od dwóch lat ukraińskie oddziały strzelały rakietami do ludności cywilnej w Donbasie. O tym nie wolno pisać, bo wydźwięk nie jest taki, jak potrzeba.
A o czym trzeba dzisiaj pisać? O tym, że prezydent Ukrainy wygłosił mowę do narodu polskiego i użył ponad 100 polskich słów. Nie wspomniał nic na temat tragicznej historii stosunków polsko-ukraińskich. Nie napomknął o dzieciach nabijanych na sztachety w płocie, o odrąbanych kończynach Polaków przez ukraińskich bojowników OUN i UPA. Ilość pomników czczących zbrodniarzy wojennych na Ukrainie wzrasta, pomimo wojny.
Autor artykułu Marek Wójcik