Wiedeń 23.09.2024
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Obudził mnie nieprzyjemny dźwięk. Tak, to głos budzika, którego kupiłem po to, by nie spóźniać się do pracy. Pożyteczne, aczkolwiek bardzo wkurzające urządzenie. Filiżanka mocnej kawy i wszystko wróci do normy.
Co takiego stało się wczoraj? Powoli przypominam sobie. Sąsiada zatrzymała policja. Ponoć napisał na Facebooku, że „uzbrojeni szabrownicy buszują w naszym miasteczku i strach wyjść na ulicę”.
Dobrze mu tak! Po co się wychylał? Owszem, widziałem te hieny okradające mieszkania powodzian. Broni u nich nie widziałem, ale też nie zbliżałem się do nich. Tylko żeby od razu publikować takie rzeczy w sytuacji, gdzie wszyscy powinni pomagać rządowi w walce z tym żywiołem?
Nie rozumiem takich ludzi. Co im przyjdzie z jątrzenia w tak trudnym momencie? Kiedy oglądam telewizję i słyszę, jak opozycja atakuje rząd, zastanawiam się, komu na tym zależy, by jeszcze bardziej zakłócić i tak dramatyczną przecież sytuację powodziową. Tysiące ludzi solidarnie walczy ze skutkami żywiołu, a ci wybrali odpowiedni moment na polemikę. Kto im za to płaci? Przecież rozsądny człowiek tego nie robi.
Jestem pracownikiem biurowym i właśnie wyruszam do walki o lepsze jutro w moim urzędzie. Rozpatruję wnioski o zadośćuczynienie dla osób dotkniętych powodzią. Nie dotarły jeszcze zalecenia Ministra w sprawie odszkodowań, więc pocieszam tych petentów i daję między wierszami do zrozumienia, że mogli przecież ubezpieczyć się przed skutkami powodzi. Pożałowali kasy na składki, to niech teraz ponoszą odpowiedzialność za swoje decyzje.
Sprawa odszkodowań skończy się zapewne jak zwykle – minister obieca pokrycie, powiedzmy 10% strat. Na pieniądze trzeba będzie poczekać kilka miesięcy, a może nawet lat. Niewiele osób dostało odszkodowanie za poprzednie powodzie. Tak to się kręci, a ja odgrywam w tym procesie ważną rolę. Nie mam co prawda możliwości wpływania na decyzję, ale petenci tego nie wiedzą, więc dla nich jestem wyrocznią. Szkoda, że mam do czynienia jedynie z ludźmi doszczętnie spłukanymi. Inaczej byłaby okazja, by poprawić moją własną sytuację materialną.
Gdy wracałem po pracy do domu, spotkałem tego sąsiada. Więc wypuścili go po 24 godzinach. Usiłował mnie namówić, bym przeczytał jego wpisy na Facebooku. Tego jeszcze brakuje, żebym zawracał sobie głowę wywrotowymi tekstami! Zdecydowanie wolę bezpieczne i solidne wiadomości w telewizji. Tu przynajmniej wiem co mam mówić ludziom, by nie zostać potraktowany jak mój sąsiad.
Autor artykułu Marek Wójcik
Mail: worldscam3@gmail.com
<Jeśli podoba Wam się to, co piszę, bardzo pomogłoby dalszemu rozpowszechnianiu tych artykułów, gdybyście je udostępniali Waszym znajomym na mediach społecznościowych.