Wiedeń 16.5.2023
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
W moim artykule z października 2020 pisałem o książce Paula Schreyera Kronika zapowiedzianego kryzysu: Jak wirus mógł zmienić świat. Autor opisał w tej książce chronologię, historycznie udokumentowane działania, które doprowadziły do wprowadzenia na całym świecie w marcu 2020 stanu pseudopandemicznego. Dzisiaj przedstawię wykład tego autora wprowadzający w temat planów przejęcia władzy nad światem.
W swoim wykładzie dziennikarz i autor Paul Schreyer śledzi rozwój terroru od 1990 do 2020 r. Wyjaśnia, że obecny kryzys korony nie jest przypadkiem, ale poprzedzało go długie planowanie. Sygnałem startowym do rozprzestrzeniania się terroru na świecie był 9/11, który został ogłoszony jako „wojna z terroryzmem” i konsekwentnie realizowany aż do obecnego globalnego kryzysu koronnego. Źródło.
Z wykładu, który został opublikowany w lutym 2021, czyli ponad dwa lata temu dowiecie się, jak doszło do wprowadzenia na całym świecie pandemii, która w rzeczywistości była wyreżyserowaną orgią pandemii strachu. Historyczna analiza obejmuje okres ostatnich 30 lat. Po upadku ZSRR wysoko postawionym amerykańskim wojskowym zabrakło wroga, który uzasadniałby wysokie wydatki na zbrojenia.
Colin Powell, który był w roku 1991 najwyższym oficerem wojskowym w USA, a tym samym również najwyższym doradcą wojskowym prezydenta, w wywiadzie dla prasy powiedział, trochę z sarkastycznym podtekstem, ale już poważnie: „Kończą mi się diabły, kończą mi się czarne charaktery, zostają mi Castro i Kim Il Sung”. Castro był wtedy prezydentem Kuby, a Kim Il Sung prezydentem Korei Północnej. Źródło.
Dlatego konieczne było stworzenie nowych „diabłów” – wybór padł na terrorystów. W czasach zimnej wojny obie strony żelaznej kurtyny, zarówno USA, jak i ZSRR aktywnie wspomagali, oraz tworzyli struktury terrorystyczne. Moskwa szkoliła, także w Polsce i NRD, RAF – czyli lewicową formację terrorystyczną działającą głównie na terenie Niemiec Zachodnich. USA z kolei „wyhodowały” Talibów – w dosłownym tłumaczeniu: studentów – w Pakistanie, by walczyli z okupującymi w latach 80. ubiegłego wieku Afganistan wojskami ZSRR.
Terroryści bardzo się przydali jako potencjalni „sprawcy” zamachów. Nie będę tutaj streszczał tego interesującego wywiadu. Chciałbym tu zwrócić uwagę na pojęcie terroryzmu państwowego, w którym rządy niektórych krajów wspomagają terroryzm. Trudno nazwać inaczej działania Izraela na terenie okupowanej Palestyny. Podobnie było po krwawym zdobyciu Iraku w roku 2003 albo wspomaganie państwa Islamskiego podczas wojny w Syrii. Walka z terroryzmem zakłada, że terroryści zdobędą jakimś cudem broń, którą w celach terrorystycznych już dawno została potajemnie stworzona przez USA lub inne mocarstwa.
Wystarczyłaby część środków przekazywanych do Pentagonu, by pozbyć się problemu terroryzmu. Po prostu ekonomiczne wzmocnienie gospodarcze dla krajów, w których uzasadniona nienawiść tworzy coraz to nowe bataliony terrorystów, pozbawiłaby podstaw do takiego rozwoju sytuacji. Jednak USA potrzebuje terroryzmu, by uzasadnić wydatki wojskowe i zaspokoić imperialistyczne ambicje polityków. Donald Trump nie chciał takiej polityki i dlatego musiał „przegrać” wybory w roku 2020.
Autor artykułu Marek Wójcik