Wiedeń 12.3.2023
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Trzy lata temu 11 marca 2020 WHO ogłosiła wielką pandemię, której nie odwołała do dzisiaj. Wiele już było kłamstw, ale tym razem skala kłamstwa przekroczyła możliwości ludzkiej wyobraźni. Przecież wszyscy nie mogą się mylić! Mamy 193 kraje na Ziemi i jedynie kilka nie dały się oszukać. Jednym z tych krajów jest nasz sąsiad ze wschodu – Białoruś. Także drugi nasz sąsiad, Szwecja nie wprowadziła terroru sanitarnego. Oba te kraje nie ucierpiały z powodu takiej decyzji – wręcz przeciwnie.
Można to sprawdzić na stronie worldometer. Źródło po angielsku. Znajdziecie tu dużą tabelę z wyszczególnionymi krajami, regionami i jednostkami geograficznymi, które nie mają statusu państwa – w sumie 231. Pierwszy wiersz tabeli pozwala na wybranie kolejności – sortowanie krajów – według wybranych kryteriów.
Jeśli klikniecie kolumnę „Zgony / 1 mln populacji”, otrzymacie tabelę krajów posortowaną według umieralności z diagnozą COVID na milion mieszkańców kraju. Warto tu zaznaczyć, że sama diagnoza przy tej odmianie grypy, była i nadal jest mocno wątpliwa, gdyż bazowała na testach, które nie były w stanie wykazać żadnej choroby. Dane są na bieżąco aktualizowane, więc w przyszłości, kiedy będziecie czytać ten artykuł, mogą odbiegać od tych dzisiejszych.
Polska pojawia się na tej liście na pozycji 21. Czyli w dwudziestu krajach świata ilość zmarłych na ten wariant grypy była wyższa. Szwecję znajdziecie na pozycji 43, natomiast Białoruś znalazła się na miejscu 116. Można tu postawić zarzut – tak, ale na Białorusi wykonano mniej testów! Nic bardziej błędnego – w Polsce wykonano 1.016.603 testów, w Szwecji: 1.906.026, a na Białorusi 1.446.722 testów na każde milion mieszkańców w poszczególnych krajach.
Teraz widać wyraźnie jaki sens miało zamykanie lasów, cmentarzy i dostępu do życia publicznego. To był jedynie test, by sprawdzić, jak daleko można się posunąć szerząc strach, by ograniczyć wolność ludzi.
Wyobraźmy sobie, że dysponujemy olbrzymią ilością pieniędzy – wręcz niewyobrażalnie wielką dla przeciętnego człowieka. Nie jesteśmy w stanie tego sensownie wydać, gdyż należymy do tego rodzaju ludzi, którzy uważają, że „podludzie” nie zasłużyli na to, by im pomagać. Wiem, że moi czytelnicy tak wcale nie myślą, ale przeprowadźmy taki mały eksperyment, aby zrozumieć lepiej ten zwariowany świat.
Obracamy się w środowisku innych, podobnie bogatych ludzi, dla których jedynym kryterium wartości drugiego człowieka, jest stan jego konta w banku, lub inna forma zasobności. W takiej sytuacji nie mamy zielonego pojęcia o tym, jak żyją i czego pragną przeciętnie zamożni ludzie. Jesteśmy przekonani, że ci biedniejsi jedynie czyhają na okazję, by uszczknąć nam tak ciężko zdobyty drogą przekrętów majątek.
Możemy więc mieć wszystko, co tylko można kupić. Jest to dużo i mało. Dla nas, tych z bez porównania mniej zasobnym portfelem, wydaje się dużo. Miliarderzy żyją jednak w innym, odizolowanym świecie. Naturalnie nie można także tych ludzi traktować jak osobników o identycznych cechach. Taki Elon Musk, aktualnie drugi najbogatszy człowiek świata – po Bernardzie Arnault – pomimo, że nie ufam jego transhumanistycznemu projektowi Neuralink, nie odgrywa w swoich firmach roli nieomylnego bossa, tak jak to robią trzeci i czwarty na liście – Jeff Bezos i Bill Gates.
Przedstawiona powyżej lista to jedynie ci, którzy stoją na świeczniku i są kandydatami na kozłów ofiarnych, gdy wszystko się zawali. Ci prawdziwi sprawcy, którym zawdzięczamy plandemię, wojnę na Ukrainie i balony szpiegowskie z Chin oraz grupę tajemniczych terrorystów wysadzających Nord Stream 2, gubiąc przy tym na głębokości 80 m paszporty ukraińskie – wolą się nie ujawniać. O tych właśnie szarych eminencjach – puczystach światowych – tutaj piszę.
Obiecałem Wam zdradzić, kto jest właścicielem pokazanej powyżej willi na Majorce. Otóż jest nim obecny burmistrz Kijowa, dawny bokser Witalij Kliczko. Ten sam, który wysyła apele o pomoc finansową na obronę dla bohaterskiej Ukrainy, walczącej przecież o nasze wartości pod znakiem swastyki.
Tak więc wyobraźmy sobie tych pociągających za sznurki bogaczy, którzy wiedząc, że nie unikniemy kolapsu gospodarczego, do którego głównie oni doprowadzili, chcą tę sytuację wykorzystać, by w przyszłości zapanować nad światem. Jak się za to zabrać? Wykorzystać strach. Strach przed chorobą, strach przed wojną i strach przed nieuniknioną biedą.
Ludzie sparaliżowani strachem zgodzą się na każde rozwiązanie, pozornie obiecujące poprawę sytuacji i oddadzą w zamian wszelką wolność. Nikt ich nie nauczył jak się z tą wolnością obchodzić. Skoro nie mam co do garnka włożyć, bo zaczyna już brakować nawet chrząszczy, to co mi da prawo do manifestacji, na które i tak nie chodzę. Pieniądze? Najważniejsze, żeby były. Cóż z tego, że muszę na początku spełnić kilka absurdalnych warunków, które w przyszłości będą się stopniowo zaostrzać? Tak rodzi się najgorsza forma niewolnictwa – czyli taka, kiedy niewolnik nie zdaje sobie sprawy, że nim jest.
Nie będzie przecież tak źle! Jasne, że dostaniemy na przykład pyszne jabłuszka:
Nie, nie będzie tak źle, chociaż czekają nas ciężkie czasy. Plany globalistów już dawno okazały się utopią.
Wojna, jaką znamy, kiedy jeden kraj napada na drugi, jest dzisiaj anachronizmem. Tak wiem, Rosjanie rozpoczęli rok temu swoją operację militarną na terenie obcego kraju. Tylko że to nie jest wojna Rosji z Ukrainą, Na Ukrainie giną prawdziwi żołnierze i cywile. Giną nie dla chwały Rosji czy Ukrainy, giną jedynie po to, by opisani w tym artykule bogacze jeszcze bardziej się wzbogacili. To są tacy sami oligarchowie jak ci, którzy stali za dwiema wojnami światowymi, za rewolucją w Rosji. To ci, którzy wspomagali ludobójstwa wielkich despotów.
Autor artykułu Marek Wójcik