Wrocław 1.3.2023
Cały blog jako bezpłatny eBook w formacie pdf.
Pojawiające się wiadomości, które przez ostatnie trzy lata namiętnie zwalczano w ściekowych mediach, takie jak: wyciek z chińskiego laboratorium był najprawdopodobniej przyczyną pandemii koronawirusa, nie wzbudzają zaufania do takich „sensacji”. Zupełnie nie cieszy mnie poparcie propagandowe dla informacji, które sam dwa lata temu pisałem. Dlaczego? Po pierwsze, nie jest moim celem idiotyczne chwalenie się: a nie mówiłem! To poprawia z pewnością samopoczucie piszącego, ale nie wnosi niczego do sprawy, byśmy zbliżyli się do prawdy. Ponieważ takie informacje są nadal manipulowane, zmienił się jedynie cel ataków medialnych.
Zauważcie, że te nowe trendy wskazują, jak to się robi na wojnie, na jednego winnego. Tym razem Chiny są kozłem ofiarnym tej kampanii propagandowej.
Dla tych, którzy mają tendencje do czarno-białego widzenia świata, chciałbym tu podkreślić, że w żadnym wypadku nie popieram chińskiej polityki, a w szczególności tej, dotyczącej sposobu traktowania własnych obywateli. Z drugiej strony, gdy krytykuję USA, to nie dlatego, że uważam ten kraj za przyczynę wszelkiego zła. Nie, przyczyną większości tragedii na świecie nie są Stany Zjednoczone, lecz grupa osób decydujących o polityce USA.
Co mają USA wspólnego z wyciekiem wirusa w Wuhan? Przede wszystkim, to z inicjatywy Pentagonu powstał projekt stworzenia i sfinansowania ośrodka badań nad bronią biologiczną w Chinach, i także na Ukrainie. A kto ma decydujący głos w sprawie planowanego „wycieku” wirusa na zewnątrz? Z pewnością nie był to chiński naukowiec pracujący w chińskim laboratorium za połowę zarobków jego kolegów z USA.
Zastanówmy się, po co to wszystko? Dlaczego przygotowuje się opinię publiczną do walki gospodarczej z Chinami? Najwyraźniej USA przygotowuje na wzór UE pakiet sankcji, tyle że nie dziesiąty wobec Rosji, lecz pierwszy wobec Chin. Spowoduje to nie tylko wzrost cen smartfonów, komputerów czy samochodów. Zdecydowanie poważniejszą konsekwencją będzie brak lekarstw ratujących życie, do których najważniejsze komponenty produkowane są w Chinach.
Pewnie utratę życia osób, pozbawionych niezbędnych lekarstw, potraktuje się jako straty kolateralne – koszt wojny. W końcu daleko jest jeszcze do osiągnięcia 500-milionowej liczebności mieszkańców na Ziemi. Nawet eliksir zdrowia mRNA, nie jest w stanie zapewnić takiej ilości zgonów, chociaż z pewnością do tego służył.
Oficjalnie USA będzie wprowadzać sankcje z powodu współpracy militarnej Chin z Rosją, a przede wszystkim w związku z planowanymi dostawami broni. Przecież USA może to robić, ale Chinom to już nie wolno. Tak działa ta ich filozofia: USA zabijają w słusznej sprawie, a inni z pewnością nie. Sankcje gospodarcze są szybką drogą do nieuniknionej zapaści gospodarczej, a co za tym idzie utraty kontroli nad światem przez Stany Zjednoczone.
Wydaje się, że jest to sprzeczność. Tak, ale jedynie wtedy, gdy traktujemy aktualną wojnę w klasyczny sposób, jako walkę między państwami. Tym razem wojna przebiega na całkiem innym froncie i jej celem nie są zdobycze terytorialne, czy poszerzenie stref wpływu. Tym razem moim zdaniem chodzi o przejęcie władzy nad światem i trzy największe mocarstwa po cichu biorą w tym udział. Wspólnie i w porozumieniu, jak to lubi określać prokuratura. Tłumaczyłoby to sposób prowadzenia wojny przez obie strony konfliktu na Ukrainie.
Państwa i ich granice nie będą w przyszłości odgrywały żadnej roli, skoro ma być jeden rząd światowy. Polityka migracyjna mieszania społeczeństw przechodzi w następną, masową fazę. Napływ ludzi z odmiennymi zwyczajami i kulturą ma osłabić państwa mające silne tradycje patriotyczne.
Autor artykułu Marek Wójcik